7/09/2013

HOLIDAYS - GDAŃSK - GDYNIA - OPEN'ER FESTIVAL

Devendra Banhart - Carmensita  

 Witajcie z powrotem ;). Tak jak pisałam udałam się na Open'er Festival w Gdyni. Koncertowanie zaczynaliśmy popołudniami, także poranki wykorzystaliśmy z Kubą na smażenie i pluskanie się w kochanym Bałtyku, w Gdańsku, gdzie mieszkaliśmy. Nigdy wcześniej, nie miałam okazji być na takim wydarzeniu, na żadnym festiwalu muzycznym. A tak naprawdę poza koncertem Katie i polskich zespołów, odwiedzających pruszkowskie wianki, czy też zakończenie wakacji, nie byłam na żadnym innym. Także towarzyszyły mi niesamowite emocje i iście koncertowa atmosfera przypadła mi do gustu, więc jeśli w przyszłym roku dopiszą znane i lubiane przeze mnie zespoły to chętnie wybiorę się ponownie. Poza zespołami, które dobrze znałam i od razu byłam pewna, że chcę się wybrać na ich koncerty , to odkryłam kilka muzycznych znakomitości , które na stałe zagoszczą w moim muzycznym folderze, między innymi Devendra Banhart :). Poza tym moja top 4 składała się z Arctic Monkeys, Hey, Kings of Leon, Skunk Anansie, których kocham wszystkich całym sercem. Krótko i zwięźle - Arctic Monkeys świetni i genialni, miejsce miałam w sam raz, oddech złapać się dało, a także dojrzeć ich prosto na scenie,  więc sto procent satysfakcji. Podobnie Hey, gdzie Kasia Nosowska jest wg mnie niepowtarzalna i cudowna, jej piosenki to dla mnie osobiście klasyka, a koncert niesamowicie klimatyczny, jedynie przykro mi, że nie zaśpiewała dwóch z czterech moich ulubionych piosenek, czyli ,,Moja i twoja nadzieja" i ,,Mimo wszystko" ,ale za to ,,Sic" i ,,Zazdrość" powaliły totalnie ! Na Kingsach postanowiłam zaryzykować i wbiłam się w dziki tłum, blisko sceny, co uważam za szaleństwo, jeśli nie jest się uzbrojonym w glany ;). Okazało się, że nie jestem koncertowym zwierzem, a przynajmniej nie zdecydowałam się na takie poświęcenie dla Kings of Leon i po kilku piosenkach uciekłam. Jednak z całego serca podziwiam i gratuluję wszystkim tym, którzy dla swoich idoli byli w stanie kilka godzin stać w tłumie, z wbijającymi się łokciami dosłownie wszędzie, bez możliwości oddechu i gubiąc buty ;). Ja mogłabym to zrobić np. dla Michaela Jacksona, ale to może w przyszłym życiu ;). No ale Skunk Anansie to już poezja ! Skin dała czadu, było szaleństwo, poniósł ją tłum i osobiście ten koncert uważam za najlepszy, mimo, że nie dane mi było usłyszeć na żywo mojego kochanego ,,Brazen". No i koniecznie muszę wspomnieć o bad girl Riri, której piosenki oczywiście znam, nucę i niektóre bardzo lubię, ale w zupełności wystarczyło mi oglądanie jej występu na telebimie i przez jakiś czas, z wysokości ramion lubego. Dzisiaj szperając w internecie, spotkałam się z wieloma negatywnymi opiniami odnośnie jej koncertu. Zarzuty, że się spóźniła, czego oczywiście nie pochwalamy, ale jak wiadomo wielu gwiazdom się to zdarza, że źle ubrana, że skacowana, że pół-playback, że bez zaangażowania. No cóż, wg mnie wyglądała dobrze, ale faktycznie zwróciłam uwagę na jej mocne ,,zmęczenie'' i na jej odważne, jak to stwierdził mój drogi K - rubaszne ruchy ;). No ale jeśli chodzi o doznania czysto muzyczne, to mi w zupełności wystarczyło, wytańczyłam się, wyśpiewałam i wybawiłam. Cały wyjazd uważam za niezwykle udany i żal było wracać. W wolnych chwilach tak jak obiecałam, przygotowaliśmy kilka sesji, więc w najbliższym czasie, zarzucę was letnimi, nadmorskimi stylizacjami, a na razie instagramowa relacja z wyjazdu. Całuję ciepło i tym, którzy nie mieli okazji jeszcze odwiedzić polskiego morza, przesyłam trochę jego energii !




 





Blur








Arctic Monkeys








Skunk Anansie

Hey




Kings of Leon








Rihanna




3 komentarze: